Czarna lista

Udział w imprezach sportowych - niezależnie od uprawianej dyscypliny sportu - bardzo często wiąże się koniecznością znalezienia noclegu w rozsądnej odległości od startu i mety, pozwalającego czasami na odespanie ciężkich zawodów. Razem z bandą przyjaciół mieliśmy szansę odwiedzić noclegi fantastyczne, noclegi przeciętne i rozpaczliwe. Opinie o noclegach dobrych i fantastycznych możemy znaleźć na wielu portalach rezerwacyjnych. Możemy korzystać z referencji znajomych, bądź nocować wyłącznie w sprawdzonych kwaterach. A jak uniknąć wpadki? Na przykład przeglądając poniższą czarną listę. 

To właśnie tu będę zamieszczał relacje - zarówno własne, jak i czytelników tego bloga - z miejsc, których trzeba unikać. Szczególnie jeśli wybieramy się na zawody w cztery osoby, z czterema rowerami i pełnym bagażnikiem zawalonym innymi zabawkami, tak niezbędnymi podczas startu.

Drogi czytelniku - jeśli chcesz zamieścić swoją relację z "noclegu z piekła rodem", prześlij ją do mnie na adres mailowy a.rojek(małpa)gmail.com, dołącz linki, szczegółowy opis problemów, a z przyjemnością ku przestrodze opublikuję ją na tej stronie.

CZARNA LISTA NOCLEGÓW SPORTOWYCH

1. Agroturystyka Spa. Zelków-Gacki ul. Kluczwody 3. http://jura-noclegi.pl/

Po pierwsze - koszmarny dojazd. Lokalizacja może i urocza, ale dojazd wieczorem może sprawić problem. Tym bardziej, że opis dojazdu zamieszczony na stronie internetowej... no tak nie ma opisu jest mapka.
Po drugie - czystość. Może mieliśmy pecha, może to był początek działalności, ale od apartamentu tak artystycznego klient oczekuje czystości, a nie warstwy kurzu na podłodze i brudnej muszli klozetowej.
Po trzecie - wyżywienie. Rezerwując nocleg, ustalaliśmy że dostaniemy jakąś kolację i śniadanie w niedziele. Na miejscu okazało się, że kolacji dla czterech osób nie dostaniemy, a oczekiwanie jajecznicy z wiejskich jajek jest jakimś kompletnym wielkopaństwem. Bo kto oczekuje w agroturystyce kur i świeżych jaj...
Po czwarte - łóżka były koszmarnie niewygodne i fatalnie rozlokowane pomiędzy pokojami (wzięliśmy studio).

Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że w Zelkowie byliśmy w maju 2011 roku i od tego czasu właściciele mogli już skruszeć i zacząć traktować wszystkich klientów poważnie. W naszym przypadku najwyraźniej podstawowym problemem był fakt, że pojawiliśmy się na jedną noc i mieliśmy jakiekolwiek oczekiwania (z reszta wcześniej ustalone mailowo).

2. Hotel Kormoran Iława. http://www.hotelkormoran.com/

Hotel, który miał nam służyć za bazę wypadową na triathlon w Suszu w 2012. Nie oczekiwaliśmy zbyt wiele, bo hotel w praktycznie niezmienionej formie pamięta jeszcze czasy Pana Samochodzika. Ale nie w wystroju czy "współczesności" tkwił problem. 
Po pierwsze - śniadanie. W sobotę o 6 rano śniadanie się znalazło bez problemu. Co prawda połową bułek można by było wybijać okna, a sam wybór produktów przypominał skansen polskiej gastronomi. Problem w tym, że w niedziele o 6 rano śniadania w restauracji nie było. I w ogóle nie miało go być. Na recepcji usłyszeliśmy, że śniadania w Kormoranie są zawsze o siódmej rano, codziennie. Że dzień wcześniej jedliśmy o szóstej? Niemożliwe.
Po drugie - plaża. Okazało się, że okna sporej części pokoi wychodzą na miejską plażę. Plażę na której przez całą noc banda niedopitych lokalsów urządzała sobie wielką imprezę. Plażę, z której wraski niosły się po wodzie przez prawie całą noc. Przy zamkniętych oknach było duszno jak cholera. Przy otwartych sen był wyzwaniem większym niż sam triathlon.