niedziela, 24 marca 2013

Zero Day, czyli biegniemy.

Dobrze żarło, ale na 3 km przed metą zdechło. To był pierwszy komentarz, który jeszcze na mecie przyszedł mi do głowy, gdy analizowałem ten bieg. Jak się później okazało, komentarz kompletnie nietrafiony, nie na miejscu i - po prawdzie - nie mam sobie wiele do zarzucenia.

Prawie 500 km przygotowań. W trzy miesiące od człapacza do truchtacza (bo biegaczem jeszcze się nazwę). Średnie tętno na treningu w dół z 180 do 160. To wszystko było konieczne, żebym dzisiaj ukończył pierwszy, najważniejszy etap przygotowań do gdyńskiej połówki ironmana. Pogoda postanowiła pokazać wszystkim środkowy palec i praktycznie do samego końca wahałem się czy start będzie miał sens.

sobota, 23 marca 2013

Ostateczne odliczanie

Półmaraton miał być najważniejszą imprezą pierwszej połowy sezonu. Przygotowania zacząłem w grudniu, w międzyczasie zaliczyłem jeden start testowy, jeden start uzupełniający i... dwie infekcje wyłączające z treningu na równy tydzień. Pierwsza (sylwestrowa), rozłożyła mnie dokumentnie. Przez kolejnych parę tygodni walczyłem z kaszlem, pierwsze treningi odbyłem na bieżni mechanicznej, po czym wróciłem na zewnątrz. Biegałem chyba w każdych warunkach - padający śnieg, siąpiący deszcz, trzaskający mróz (no dobra, -10 może nie jest trzaskającym mrozem, ale podczas biegu robi wrażenie), a także kilka dni autentycznej wiosny.

środa, 20 marca 2013

Półmaraton już za rogiem.

Do niedzieli zostało już tylko parę dni, a tu wiosny nie widać. Może nie jest zimno, ale śnieżek jak leżał tak sobie leży, a ja zamiast dobijac czarne asicsy robie kolejne kilometry w zimowych brooksach. Plan prezentacji wiosennej kolekcji ciuchów powoli szlag trafia, a trener zakazał zbyt mocnego napinania się na rewelacyjny wynik. Bo pogoda dupy nie urwie.

czwartek, 14 marca 2013

Biblioteka tri: Anatomia w bieganiu

Bieganie to zdecydowanie najbardziej kontuzjogenna dyscyplina triathlonu. Kontuzje kolan, zerwane achillesy, zmęczeniowe złamania piszczeli to teoretycznie norma. Czy aby na pewno?

"Anatomia w bieganiu" to bardzo ciekawa pozycja, której autorzy - długoletni trener biegania i lekarz medycyny sportowej - w zaiste amerykański sposób rozprawiają się z problemami biegaczy. "Amerykańskie" podejście do czytelnika ma wiele plusów. Książka napisana jest w sposób boleśnie prosty i przejrzysty. Logiczny podział na  sekcje (historia biegania, zagadnienia dotyczące poszczególnych partii ciała, typowe urazy, porady treningowe), prosty i zrozumiały język czy duża ilość ilustracji sprawiają że książkę czyta się szybko i przyjemnie, a do poszczególnych sekcji można łatwo powrócić.

wtorek, 12 marca 2013

Domowe testy formy...

...czyli przygotowanie głowy do półmaratonu. Ten już za dwa tygodnie (niecałe, zaczyna mnie ogarniać przerażenie, serio... trema jak przed pierwszym występem przed mikrofonem w przedszkolu), a mnie się wydaje że jestem w proszku. Dystans półmaratonu do tej pory przebiegłem raz, treningowo, po raz drugi przebiegnę w ten weekend.

niedziela, 3 marca 2013

Boli.

Niniejszy wpis bierze udział w konkursie organizowanym przez portal CupoNation.pl oraz blog PrzebiecMaraton.pl

Doskonale pamiętam moje pierwsze wybieganie. Nie było jakoś specjalnie długie, szybkie czy w jakimkolwiek względzie spektakularne, ale doskonale pamiętam jedno. Ból. Potworne pieczenie mięśni ud, które utrudniało mi szybkie poruszanie się. No dobra, prozaiczna czynność siadania na krześle było wyzwaniem. Katusze potworne trwały przez pierwszy tydzień. Po czym minęły. Wydawałoby się, że bezpowrotnie...

piątek, 1 marca 2013

Podsumowanie lutego

Po pierwsze: "Lepiej być niedotrenowanym niż przetrenowanym (H. Szost)". W lutym - podobnie z resztą jak w styczniu miałem tydzień przerwy na odchorowanie. Na szczęście tym razem obeszło się bez leżenia w łóżku, gorączki i ogólnoustrojowego zgonu, więc dmuchając nos pozwoliłem mięśniom na regenerację.