wtorek, 12 marca 2013

Domowe testy formy...

...czyli przygotowanie głowy do półmaratonu. Ten już za dwa tygodnie (niecałe, zaczyna mnie ogarniać przerażenie, serio... trema jak przed pierwszym występem przed mikrofonem w przedszkolu), a mnie się wydaje że jestem w proszku. Dystans półmaratonu do tej pory przebiegłem raz, treningowo, po raz drugi przebiegnę w ten weekend.

Teoretycznie miałem zrobić to w ten weekend, ale nie wyszło. Trudno najwyżej wystartuję niedotrenowany. Ale wystartuję, ukończę i będę z tego powodu dumny jak paw. Niezależnie od wyniku. Obiecuję.

Tymczasem wczoraj zrobiłem sobie mały test formy - rozstawiłem trenażer, ustawiłem trening czasowy i przejechałem 3 kwadranse. Średnie tętno 152, maksymalne 172. No to drugi trening - wynik powtórzony. W każdym przypadku średnia generowana moc ok 210 wat, czyli nic specjalnie ambitnego... ale... mam wrażenie, że od zeszłego roku przy tych samych parametrach puls (i średni i maksymalny) miałem przynajmniej o 10 wyższe. Podczas biegania na treningach od dłuższego czasu widzę powolny ale systematyczny spadek obu tych parametrów. I może to świadczyć o dwóch rzeczach. Albo się starzeję, albo mój organizm powolutku przebudowuje i wzmacnia układ krążenia, tak żeby efektywniej pracował podczas wysiłku. Mam nadzieję, że prawidłowa jest odpowiedź druga.

No właśnie, w temacie przebudowy... Mam wrażenie, że organizm człowieka, który zabrał się za sport mocno przypomina pratchettowskiego smoka domowego...

- Właściwie nie wygląda na chorego - zauważyła lady Ramkin. - Jest zwyczajnie gruby.
- Często piszczy. I prawie że widać, jak coś mu się rusza pod skórą. Wie pani, co myślę? Mówiła pani, że potrafią przebudowy­wać system trawienny.
- A tak. Wszystkie żołądki i trzustki można połączyć na różne sposoby. Żeby wykorzystać...
Cokolwiek, co znajdą i co się nadaje do wytwarzania płomie­nia - dokończył Vimes. - Właśnie. Wydaje mi się, że on próbuje wy­tworzyć bardzo gorący płomień. Chce wyzwać wielkiego smoka. Za każdym razem, kiedy tamten wzlatuje w powietrze, Errol siedzi nie­ruchomo i piszczy.
Terry Pratchett "Straż! Straż!" tłum. Piotr Cholewa