Wczoraj podbiegi i rytmy. Podbiegi pod kościół na dolince wyszły świetnie - suchy asfalt, absolutne pustki dookoła, rewelacja. Rytmy wyszły już gorzej. Co prawda udawało mi się zejść chwilami do rozsądnego tempa (w moim przypadku to nadal ok 4 min/km), ale roztapiający się wszędzie lód odbierał większość przyjemności z biegu.
Dzisiaj za to biegałem w pełnym słońcu, w większości po suchym, co wcale nie przeszkodziło mi trzykrotnie nabrać do wnętrza buta lodowatej wody.
Wczoraj:
8.04 km @ 49:37 min (6 km bieg spokojny, 10x100 m podbiegi, 10x100 m rytmy)
Dzisiaj:
4.21 km @ 26:30 min (bieg spokojny)
PS. Mimo, że na iPodzie mam wgrane ponad 8GB przeróżnej muzyki, do biegania używam w zasadzie 3-4 albumów. Mało. Jeśli ktokolwiek z czytelników zechciałby się podzielić w komentarzu propozycją swojej ulubionej playlisty do biegania, byłbym bardzo wdzięczny - nagród nie ufunduję, ale zaoferuję chwilę blogowej sławy :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz