niedziela, 10 lutego 2013

Bieg Wedla

To mówisz, że 45 minut? Równiutko 5:00 cały dystans?
Gdyby jeszcze kilka miesięcy temu ktoś mi zapowiedział, że bieg na dziewięciokilometrowej trasie ukończę w czasie poniżej 50 minut to uznałbym go za wariata. Jeszcze w piątek nastawiałem się na "atak na 50 minut", w sobotę zapowiadałem że "trzy pierwsze rundy idę w trupa, a potem przyspieszam". Nakręcony przez znajomego który przypadkiem ustawił się obok mnie, nieśmiało w głowie zacząłem układać plan przebiegnięcia trasy w 45 minut. To byłoby dość proste - Konrad zapowiadał bieg w równiutkim tempie 5:00 min/km. Starczyło się go trzymać przez cały dystans, ewentualnie odpuścić trochę na ostatnich kilometrach. Prawie mi się to udało... Prawie.

3...2...1...Go. Ruszamy, 5:00, 4:45, 4:30... gdzie te 5 minut na kilometr? Zwiał mi skubaniec, naściemniał i tyle go widziałem. Pierwsze 3 kilometry w tłumie, przelotowe tempo 4:40-4:45, później żelka (założyłem że na 3 i 6 km wciągam porcję cukrów). Wiem już, że wciąganie żelki oznacza w moim przypadku przyhamowanie do ok. 5:30. 4-6 kilometr to walka z tempem... i rozwiązanym butem. Wiązanie buta oznacza stratę jakichś 17-20 sekund. Kilometry 7-9 szybciej. Faster or at least die trying. Udało się, ostatni kilometr znowu 4:45, na ostatnim łuku jakiś zawodnik pyta mnie czy zaatakujemy 46 minut. Zostało 300 metrów, czas 42 minuty z hakiem. Odpowiadam "damy rade". Przyspieszylismy. Udalo sie.

Powyższe słowa to zapis moich poszatkowanych wspomnień z wczoraj. 9 km to jednak nie jest tak długi dystans jak mi się kiedyś wydawało, a 45 minut to jednak dość krótki okres czasu... więc myśli lecą jak głupie. Ale paru rzeczy się nauczyłem.
Po pierwsze, nie należy ufać kolegom na starcie. Jeśli mówią, że nastawiają się na dane tempo, to znaczy że zaczną znacznie mocniej.
Po drugie, nie należy przesadzać z ubiorem. Lekki mrozek? W moim przypadku wystarczyła lekka koszulka termiczna z długim rękawem, potówka i lekka wiatrówka adidasa. Na docieplenie końcówek wystarczył w zupełności zestaw z decathlonu (czapka, komin, rękawiczki). Zimno? Tak, przez pierwszy kilometr rozgrzewki. Na starcie, już w tłumie było cieplej.
Po trzecie, warto dobrze wiązać buty. Albo przynajmniej sprawdzić "stan zawiązania" przed startem.

A teraz najlepsze. Szykując się do dzisiejszego rozbiegania, w rzeczach upranych po wczorajszym biegu szukałem swoich legginsów - bo świeże wyprane, wysuszone, pachnące i - co pokazały wczoraj - cholernie szybkie. Jednak im bardziej szukałem moich spodni, tym bardziej znajdowałem spodnie mojej lepszej połówki. Ni cholery się to nie składało, bo przecież TO BYŁY RZECZY Z WCZORAJ, ona wczoraj nie biegała, a przecież to niemożliwe, żebym pobiegł w jej spodniach.

Sprawdziliśmy na zdjęciach. Tak, całe 9 km przebiegłem w damskich spodniach rozmiar EUR 40. Może dlatego tak szybko mi to poszło?