sobota, 2 lutego 2013

TEST: Brooks Adrenaline 13 ASR po 150 km

150 km to już niezły dystans, żeby opisać pierwsze doświadczenia z biegania w nowych butach. Po takim dystansie but już powinien się idealnie ułożyć pod nogą, a różnorodne warunki pogodowe pozwolą na porównanie zachowania butów w zależności od podłoża.

No ale first things first - co to w ogóle za buty? Seria Adrenaline to buty przeznaczone dla pronatorów, wyposażone w twardszą piankę stabilizującą łuk śródstopia i system amortyzacji DNA - jak twierdzi producent pierwszy na rynku system amortyzacji inteligentnie dostosowujący się do biegacza. Do tego buty wyposażono w impregnację zabezpieczającą przed wodą (to chyba nie jest membrana żadnego typu, GoreTex jest oferowany w modelu GTX), natomiast w pewnym stopniu zabezpiecza stopę przed przemoczeniem.


Jak się biega? Rewelacja, ale zacznijmy od wady. To oczywiście trakcja. Adrenaline to buty uniwersalne, z lekkim zacięciem trailowym, przez co idealnie nadawały się na warunki panujące w Polsce przez ostatnie kilka tygodni. Czyli kopny śnieg, mróz na poziomie 6-10 stopni i zlodowaciałe chodniki. W ciężki teren tych butów bym nie zabrał, bo mijało by się to zupełnie z celem. podeszwa zapchałaby się w trymiga błotem, i pewnie lepszym pomysłem byłoby założenie łyżew.

Natomiast w terenie łatwym, śniegowym buty sprawdziły się bardzo dobrze. Co prawda "kompromisowa" podeszwa powodowała lekkie poślizgi podczas wybijania się, ale przez 150 km ani razu nie miałem problemu przy lądowaniu czy na zakręcie. Kompromisowe podejście do konstrukcji podeszwy ma jeszcze jeden plus. Z tych 150 km jakieś 30 odbyło się na zwykłym suchym asfalcie. Na wszystkich asicsach które posiadam już po tak krótkim dystansie było widać wytarte fragmenty bieżnika. Tutaj nie ma nawet śladu.

Coś co bardzo mi się spodobało to konstrukcja górnej części buta, a w szczególności miękki zapiętek. Do tej pory biegałem w adidasach i asicsach i w obu markach w modelach ze stabilizacją pięta jest usztywniona dość mocno. Brooks podchodzi do sprawy zupełnie inaczej. Usztywnienie pięty oczywiście w bucie się znajduje, tyle że wystaje ono na zaledwie centymetr ponad podeszwę. Czy wpywa to jakkolwiek na większe zmęczenie achillesów, kostek, czy jakiegokolwiek innego fragmentu stopy? Powiedzmy jasno - nie.
Konstrukcja buta w zasadzie wymusza bieganie ze śródstopia, co sprawia że są całkiem niezłymi butami dla początkujących i średnio zaawansowanych biegaczy (czyli idealne dla mnie).

Zawiodłem się nieco na zabezpieczeniu buta przed wodą. W śniegu nie było najmniejszego problemu. Po 14 km biegania w skarpetkach kompresyjnych przy kilkustopniowym mrozie i ciągłych opadach białego puchu wracałem do domu i dziwiłem się że mam idealnie suche stopy. Przy tym nie czułem zimna w stopy ani przez moment. W grubszych skarpetach zdarzało się, że po zakończeniu biegu faktycznie stopa była lekko wilgotna, ale raczej z powodu absorpcji potu przez sama skarpetkę. Gorzej jest w deszczu. W zasadzie powinniśmy założyć, że jeśli pada, są kałuże to mamy zwykłe buty, przez które woda przesiąknie jakby nie miały żadnego zabezpieczenia. Mi to zupełnie nie przeszkadza, bo w butach przepuszczających litry wody biegam od zawsze. Osoby, które jednak oczekują idealnie suchej stopy powinny rozejrzeć się za wersją Adrenaline GTX - goretex powinien skutecznie zabezpieczyć przed zamoczeniem, ale kosztuje też więcej (niby tylko 30 zł) i jest o ok 30 gramów cięższy (dane producenta).

Drugą dyskusyjną sprawą jest system wiązania. Konstruktorzy Brooksa postanowili wykazać się kreatywnością i zamiast umieścić dziurki do sznurowania w cholewce buta (tak jak robi to każdy normalny producent), lub w ramach systemu stabilizacji (jak robi to Nike) wymyślili, że z od strony wewnętrznej dziurki będą klasyczne, wzmocnione elementami skórzanymi, zaś od strony zewnętrznej dwie z nich będą umieszczone... na gumce. Po co? Nie wiem, nie znam się, ale moim zdaniem to rozwiązanie jest delikatnie rzecz ujmując przekombinowane. Tak samo jak zastąpienie pojedynczej szlufki na języku taśmą która przez którą przeplatamy sznurówki na całej długości. Ten popis kreatywności sprawia z kolei, że montaż Garminowskiego footpoda wymaga rozsznurowania absolutnie całego buta.

Waga - w rozmiarze 46 (12UK) mojej pary wynosi 375 gr (ważony był but lewy). Oznacza to minimalnie mniej od asics'ów GT2160 i minimalnie więcej od asics'ów Noosa Tri 7.

Podsumowując - Adrenaline ASR idealnie spełniły moje oczekiwania. Są cholernie wygodne, a bieganie w nich to przyjemność. I prawdopodobnie, gdy przyjdzie mi wiosną wymieniać pewnie już zabiegane i zabite GT2160 będę mocno myślał o zakupie letniej i asfaltowej wersji tych trailówek. Drogi asicsie, musisz się o mnie bić, bo moja miłość do ciebie nie jest już tak bezwarunkowa jak do tej pory... masz bardzo mocnego konkurenta...

AKTUALIZACJA:
Marcin w ukrytym już komentarzu (zmiana na komentarze FB) zaznaczył, że w membrana GTX ma jedną zasadniczą wadę - jak woda wleje się do buta z góry, to już nie wyleci. A przy dłuższym wybieganiu nie jest to najlepsze dla stopy. Więc, jak się okazuje Gore Tex ma swoje wady i ewentualny zakup butów z membraną warto dobrze przemyśleć.