wtorek, 16 kwietnia 2013

Na zakupy!

Wiosna w końcu przyszła, pierwsze zawody już za nami, rowery umyte i przeserwisowane czekają na pierwsze wyjazdy. I wtedy orientujemy się, że przez ten zalegający śnieg zapomnieliśmy kupić opon i dętek, żele eneregtyczne przeterminowały się od leżenia w szafie a odżywki regeneracyjne widzieliśmy... no właśnie... w październiku. Do tego okazało się, że łańcuch w rowerze się właśnie skończył a ukochany golden zjadł buty na rower. Zaczynamy wtedy szukać sklepów które uzupełnią nasze zapasy. W zasadzie mamy trzy opcje: osiedlowy sklepik stacjonarny, polski sklep internetowy i sklep zagraniczny. Każdy z nich ma swoje zady i walety, które w poniższym wpisie postaram się szybko przedstawić.


1. Lokalny sklepik stacjonarny. Doskonała opcja jeśli nie wiemy czego potrzebujemy, jeśli potrzebujemy doradztwa. Jeśli potrzebujemy części (lub odżywki) popularnej na polskim rynku. Ale uwaga - po pierwsze POZA WIELOMA WYJĄTKAMI sprzedawcy w niedużych sklepach rowerowych to idioci, którzy nawet nie spróbują wybadać twoich potrzeb, a co gorsza będą ci wciskali najdroższy towar z półki. Po drugie, zazwyczaj będą uzależnieni od polskich dystrybutorów. Co to oznacza? SRAM? Nie ma. Kaseta Campy? Kpisz? Żelki PowerBara? A może Nutrend? W zeszłym roku, na wiosnę Shimano Polska poza najdroższym XTR nie miało na składzie innych łańcuchów do napędów 9-rzędowych.
W przypadku zakupu odżywek sytuacja jest nieco lepsza, ale nadal w 8 na 10 sklepach z odżywkami łatwiej kupić białko i masę niż odpowiednie środki dla długodystansowca (czy długodystansowca wannabe)

2. Polski sklep internetowy. Wśród polskich rowerowych sklepów internetowych prym wiodą dwa: bikestacja.pl i xtrabike.pl. W obu robiłem kiedyś zakupy, w bikestacji udało mi się nawet osiągnąć obrót pozwalający na sensowny rabat. Na sprzęcie z bolesławieckiego sklepu złożyłem prawdopodobnie ze trzy rowery. I wiecie co? Właśnie uświadomiłem sobie, że chyba ani jedno zamówienie nie zostało zrealizowane tak jak oczekiwałem. A to zabrakło na składzie jednego (najmniej ważnego) elementu, a to hamulce przyszły inne niż w specyfikacji, a opony przyszły trzy razy droższe (bo bezdętkowe). Nie wiem, czy tak wygląda praca wszystkich sklepów internetowych w naszym kraju, ale wyraźnie widoczna jest jedna rzecz. To czego nie mają polscy dystrybutorzy, a mają polskie sklepy internetowe pochodzi... ze sklepów internetowych u naszych zachodnich sąsiadów. Stąd może warto dać się pogłaskać Niemieckim handlowcom?

3. Zagraniczny sklep internetowy. No właśnie, za Odrą umieją sprzedawać. Sklepy są dobrze zatowarowane (jezzu jak ja nie cierpię tego słowa), przy relatywnie niewysokich kwotach wysyłka do Polski jest za darmo, a dorzucone zazwyczaj w pudełku gifty potrafią osłodzić każdą kwotę wydaną na zabawki. Ostatnie zakupy robiliśmy w magic-sportfood.de. Dlaczego? Po pierwsze, jako jedyni w internecie oferowali szosowe buty w cenie 25€. Fakt, podstawowe modele Diadory. Dupy może nie urywają, ale za taką kwotę warto było je wziąć (z resztą - pokażcie mi polski sklep który mi sprzeda jakiekolwiek buty na rower za 100 zł). Do 100 € dobiliśmy zestaw żeli energetycznych. Otwarcie paczki, którą kilka dni później dostarczył nam kurier poprawiło mi humor już do końca dnia. W środku znaleźliśmy pakiet bonusów pokazany na zdjęciu gdzieś tam powyżej. Gazetka? Jest. Pakiet próbek High5 Zero i Argininy na wspomaganie regeneracji? Jest. A do tego góra miętówek z dekstrozą "na spróbowanie". W naszym przeypdaku widać było, że miętówki są wsypywane "do pełna", żeby inne rzeczy nie latały. Więc sporo ich weszło.

Drugim bardzo lubianym przeze mnie sklepem jest bike-discount.de. Tak, po tym jak właśnie z tego sklepu przyjechał mój rower górski dowiedzieliśmy się, że warunki gwarancji niemieckiego dystrybutora są o wiele bardziej liberalne niż Ski-Teamu (obie firmy są dużymi dystrybutorami marki Cube). Czy wiedzieliście, że jeśli połamiecie na zawodach ramę w Kubie ze SkiTeamu to możecie się całować a Niemiecki dystrybutor chętnie wam ramę wymieni (czytam zapisy gwarancji, a nie praktykę stosowaną przez SkiTeam). Czy wiedzieliście, że Niemcy dają 5 lat gwarancji a Polacy tylko 2? Tak, wiem to szczegóły. Ale czy wiecie, że zazwyczaj za Odrą te rowery są tańsze? Niezły argument, c'nie? (PS. bike-discount ma chyba najtańsze w europie suplementy i odżywki PowerBara jeśli lubicie akurat tą markę - warto do nich zajrzeć).

W praktyce nieźle sprawdzają się też sklepy brytyjskie. www.evanscycles.com ma silną grupę fanów w Polsce. Co więcej, niezadowolonemu klientowi potrafią wysłać towar dwa razy, licząc że zadowolony klient odeśle nadmiarowy towar. Niezłe opinie ma chainreaction cycles - ale ani nie korzystałem, ani nie słyszałem by ktoś znajomy realizował większe zamówienia z CRC (więc osobiście nie przybiję pieczęci "POLECAM", ale też nie mam absolutnie żadnego powodu by odradzać zakupy u nich).


Triathlon Projekt na Facebooku: